battlefield lab

US Army wprowadziła w tym miesiacu w Afganistanie mobilne punkty wyrobu cześci dla żołnierzy zwane Rapid Equipping Force. W standardowym 20 stopowym kontenerze za 2,8 mln USD mieści się frezarka CNC, drukarka 3D (zapewne sprzęt firmy Stratasys) i zestaw narzędzi na wszelkie okazje. Całość obsługują naukowcy, których zadaniem jest szybko reagować na potrzeby sprzętowe na terenie okupowanym zajmowanym przez wojsko i produkować to co jest akurat potrzebne.

Te mini-fabryki mają też łącze do centralnego laboratorium, które może wspierać myślą techniczną jednostki frontowe. Rapid Equipping Force ma skrócić wielomiesieczny okres oczekiwania na niektóre elementy wyposażenia (szczególnie części zamienne i drobne modyfikacje istniejącego sprzętu) i uelastycznić łańcuch dostaw. Trudno się dziwić potrzebie takiego podejścia, skoro proces zamówień sprzętu przez amerykańskie wojsko można opisac w tak zwięzły sposób ;-)

Praktyczna aplikacja cyfrowego wytwarzania w wojsku to znaczący krok w przyszłość. Myślę, że istotne jest to, że technologie fabrykacji są tu stosowanie nie do budowy protypów, ale do tworznia finalnych produktów używanych w niełatwych przecież warunkach. Nie od dziś wiadomo też, że w ślad za wieloma wojskowymi zastosowaniami technologii podążają aplikacje cywilne. Także wyglądajcie komercyjnych hackerspace’ów w centrach miast!

Via military.com

 

Wśród wielu zastosowań druku 3d na pierwszy plan wysuwają się te, gdzie trzeba stworzyć pojedyncze obiekty lub bardzo krótkie serie dostosowane do konkretnej potrzby/sytuacji. Pięknym przykładem jest drukowany szkielet dla niepełnosprawnej dziewczynki:

The video cannot be shown at the moment. Please try again later.

(dzięki za linka Tomek!)

Dla mnie, poza fajnymi emocjami, to wideo pokazuje problematyczność zastosowania druku 3d w codziennym życiu. Na filmie widać jak wyoko opłacany specjalista (a zapewne kilku) spędza tygodnie na zaprojektowaniu jednego urządzenia. I choć sam druk zapewne nie kosztuje dużo, to wysiłek zaprojektowania użytecznego obiektu jest bardzo kosztowny.

To jedno podejście do tematu – tworzenie rzeczy na indywidualne zamówienia. Jak wie każdy, kto tego próbował, jest to na tyle trudne, że przeciętny Kowalski nie będzie chciał się nauczyć projektrować 3d, żeby coś sobie wydrukować.

Z drugiej strony mamy Thingiverse czy Shapeways, gdzie są gotowe produkty. Wybieramy z listy, wybieramy materiał i drukujemy, względnie płacimy i drukują dla nas. Pod względem projektowania bułka z masłem, ale jesteśmy jednocześnie ograniczeni do tego co stworzyli inni.

Myślę jednak, że jednym z kluczy do upowszechnienia druku 3d i użycia jego siły, jest to co znajduje się pomiędzy opisanymi wyżej skrajnościami: szybkie dostosowywanie istniejących projektów do konkretnego klienta/potrzeby. Choćby poprzez automatyzację projektowania lub stworzenie do tego na tyle prostych narzędzi, żeby ów Kowalski potrafił to zrobić sam. Przykłady już są. Można przez sieć dostosowywać sobie świeczniki, lalki, bransolety czy inne rzeczy.

Idac krok dalej i trochę  bujając w obłokach i można pomyśleć o podobnych rozwiązaniach dla zastawy stołowej, mebli, lamp czy innych powszechnie kupowanych i uważanych za “dizajnerskie” obiektów. Można też wyobrazić sobie automatyczne tworznie obiektów po przeskanowaniu w 3d osoby/wnętrza.

Sądzę, że dopiero takie wyeliminowanie trudności projektowania przyczyni się do przyniesienia druku 3d pod strzechy.

 
con_craft

Taki wyścig to zapewne co najmniej maraton, ale stawka jest wysoka. Interesującą prelekcję na ten temat przedstawiono na hiszpańskiej edycji TEDx. Oto film z prezentacji

The video cannot be shown at the moment. Please try again later.

Mnie zaciekawiło spojrzenie przez prowadzącego na sektor budowlany w kontekście przemian jakie zaszły w innych branżach: rolnictwie i przemyśle, gdzie praca ręczna została zastąpiona przez maszyny. Niby oczywiste a (jako laik budowlany) nigdy o tym w ten spoób nie pomyslałem. W tej perspektywie automatyzacja budownictwa faktycznie wydaje się być czymś naturalnym.

Interesujący jest też aspekt kosmiczny drukowanych budynków, który pojawił się na chwilę w prezentacji. Wysyłanie na Księżyc całych osiedli w kawałkach byłoby absurdalnie drogie, trudno też wyobrazić sobie przewożenie tam zastępów trójek murarskich.  Jeśli więc kiedyś w końcu zasiedlanie naszego satelity stanie się faktem, to maszyny/drukarki budujące schronienia dla mieszkańców Luny są chyba nie do unikniecia.

Jednak schodząc na Ziemię mam wrażenie jakby ta dziedzina czekała na dużego inwestora – może jeden z wielkich koncernów, który zaryzykuje i wpompuje setki milionów w rozwój tej technologii. Bo skala inwestycji koniecznej do przeniesienia drukarki z laboratorium na plac budowy oraz przekonania konserwatywnej branży budowlanej do nowego pomysłu (i załatwienia nieuchronnych spraw patentowych) jest chyba zbyt duża dla klasycznego startupu. Choć może się mylę…

Przy okazji: Może to funkcjonuje już jakiś czas, ale ja widzę to po raz pierwszy. Kiedy ogląda się ten film bezpośrednio na YouTube bez powiększania na cały ekran, można kliknąć na przycisk “Interactive translation”. Otwiera on okno z najwyraźniej automatyczną transkrypcją głosu na tekst. Automat robi śmieszne błędy przy tłumaczeniu, ale zważając na akcent prowadzącego radzi sobie zadziwiająco dobrze.

 

No i opowieść się rozwija. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o możliwości i potencjalnych konsekwencjach drukowania elementów broni palnej na drukarkach 3d. Teraz okazuje się, że że powstała (najprawdopodobniej) pierwsza broń z drukowanymi elementami.

Rusznikarz HaveBlue złożył i przetestował pistolet i karabinek AR-15 w oparciu o wydrukowany na drukarce Stratsys plastikowy element kadłuba. To jedyna część tej broni na którą trzeba mieć pozwolenie. Pozostałe komponenty można kupić jako części nie wymagające bez pozwolenia i nie były drukowane. Nie jest to więc w pełni drukowana broń, ale krok w ta stronę.

Na Thingiverse pojawia się coraz więcej części broni – szczególnie do karabinka AR-15, który wydaje się być odpowiednikiem RepRapa w świecie uzbrojenia. Obawiam się więc, że ten wpis nie jest ostatnim, jaki poświęcamy temu tematowi…

 

Enrico Dini jest ekspertem od robotyki oraz marzycielem. Od ponad dziesięciu lat pracuje nad maszyną D-Shape, największą na świecie drukarką 3D drukującą… betonem (!). Jest to jedyna na świecie maszyna, która potrafi wydrukować obiekty skalą przypominające mieszkalne skorupy i domy.

Aby udowodnić potencjał produkcyjny swojej maszyny, Enrico Dini zaczął współpracować z architektem Andrea Morgante, i zaczął rozwijać komputerowy model obiektu, który normalnie byłby bardzo trudny do wykonania tradycyjnymi metodami. Model zawiera w sobie powierzchnie podwójnie zakrzywione, wewnętrznie i zewnętrznie (‘concave’ i ‘convex’) a wzorowany jest na skorupce morskiej bakterii Radiolaria. Tego typu kształty są w architekturze uważane za zbyt drogie do powszechnego użycia, więc koncept ten jest w tym  świetle iście rewolucyjny – bo na drukarce 3d wydrukowanie prostej kostki czy skomplikowanej struktury przestrzennej kosztuje dokładnie tyle samo.

Film jest obecnie w produkcji, więcej o terminach premier i zawartości można znaleźć na http://www.themanwhoprintshouses.com

Strona firmy D-shape : http://d-shape.com/

Video wyjaśniające proces drukowania : http://www.youtube.com/watch?v=HBxx8XTpDZ4

© 2011 Suffusion theme by Sayontan Sinha