Sep 222013
 

pp

Kanadyjczycy poza hokejem i syropem klonowym dali światu ostatnio za pośrednictwem Kickstartera – “The Peachy Printer” czyli drukarkę w cenie $100 CAD ($97 USD).

Nie jest to może konstrukcja o elegancji Form 1, ale stosunek ceny do funkcji/jakości oraz zastosowanie nowatorskich koncepcji daje do myślenia.

To, jak działa ta ultra-tania drukarka, najlepiej pokazuje film:

The video cannot be shown at the moment. Please try again later.

Kontrolowanie maszyny za pomocą jacka audio nie jest niczym nowym, bo były już urządzenia tak działające, ale odchylanie za pomocą dźwięku luster sterujących laserem to IMHO genialne uproszczenie i redukcja kosztu dla produktu w masowej skali. Przy tym, jak sądzę, sama praca maszyny będzie praktycznie bezszmerowa.

Także system “osi Z” używający kropli słonej wody do wypychania żywicy jest czymś innowacyjnym. Objętość kropli jest bardzo jednorodna w danych warunkach i licząc je można precyzyjnie sterować podnoszeniem się poziomu powierzchni cieczy. Prawdopodobnie przy dobrej kalibracji jest to nawet dokładniejsze niż tradycyjne systemy podnoszenia/opuszczania wydruków.

Wreszcie cenowego szaleństwa dopełnia żywica, którą sprzedają na Kickstarterze po 60$. To prawie 3 razy taniej niż oferta Form 1 i tylko 2-3 razy więcej niż wynosi koszt plastiku do FDM.

Twórcy planują jeszcze dopracować system, ale nietrudno zauważyć całkiem konkretne i trudne do ominięcia minusy tego rozwiązania/technologii:

- Obsługa drukarki w domu będzie bardzo mokra i “brudna” – wlewanie i wylewanie wody, oddzielanie nieużytej żywicy od wody itd. na pewno będzie powodowało, że mop i ręczniki dobrze będzie mieć w pobliżu.

- Drukarka będzie czuła na wszelkie drgania. Jak sądzę nawet głośniejsze rozmowy w pobliżu czy przypadkowe kopnięcie biurka  będą psuły jakość wydruku. W związku z tym użytkownicy z małymi dziećmi, głośnymi psami czy mieszkający przy drogach z TIRami mogą mieć problemy…

- Wielkość druku – choć wg twórców w teorii nie ma jako takich ograniczeń, to w praktyce utwardzenie czegoś większego takim mini-laserem będzie trwało kosmicznie długo. Przy większych obiektach spadać też będzie precyzja. Warto zauważyć, że jedyne dwa pokazane na Kickstarterze obiekty mają wielkość rzędu kilkudziesięciu milimetrów.

- Wrażliwość na dźwięki z komputera – ciekawe ilu osobom wydruk popsuje się kiedy np. Avast oznajmi nam głośno w komputerze, że zaktualizował bazę wirusów albo gdy ktoś zadzwoni na Skype ;-)

- Software – jako interfejs użytkownika i narzędzie do generowania wzorów audio dla wydruku wybrano Blendera. Kto miał styczność z tym programem wie, że za (przed?) jego olbrzymimi możliwościami stoi fantastycznie barokowy interfejs użytkownika (tu jest krótki opis i mini-ściąga dla początkujących). Nauka obsługi Blendera choćby na podstawowym poziomie wymaga przynajmniej kilku dni czasu, a to duża przeszkoda dla osób zaczynających zabawę z 3D (i nie tylko dla nich).

Podsumowując myślę, że Peachy Printer będzie w praktyce raczej interesującym gadżetem, który sprzeda się na fali zachwytu drukiem 3d, niż czyś rzeczywiście użytkowym. Sądzę, że po dotarciu pierwszych sztuk do klientów nastąpi sporo zawiedzionych komentarzy i wpisów na blogach od osób spodziewających się 3D cudów od maszyny w cenie lepszej kolacji. Natomiast być może kolejne drukarki SLA mogą niektóre przetarte tu ścieżki przekuć w coś rzeczywiście użytecznego (szczególnie korzystając z taniej żywicy i licencji open hardware).

 
Form-1-Isometric-View-Landscape-660x440

Wydaje się, że ostatni tydzień wpisze się w historię rozwoju druku 3d złotymi zgłoskami.

Najpierw kilka dni temu Makerbot ogłosił swoją nową maszynę Replicator 2 z wyraźnym zamiarem odejścia od rynku hobbystów-zapaleńców i zgarnięcia lukratywnej “wczesnej większości”. Ten odważny ruch wpisujący się w zasady rozwoju firm innowacyjnych został powiązany niestety z odejściem od idei Open Source.  Wywołało to wzburzenie oraz podzieliło środowisko, tak dotychczasowych właścicieli Makerbotów, jak i ogólnie użytkowników Thingiverse.

Jednak Makerbotowi rośnie, jak się wydaje, potężny konkurent. Mowa tu o ogłoszonej wczoraj drukarce Form 1 pracującej w technologii stereolitografii (utwardzanie laserem półprzeźroczystej żywicy).

Choć sama technologia jest używana od lat w drukarkach przemysłowych, to Form 1 ma kilka atutów, które wróżą jej duży sukces:

  • cena, która najprawdopodobniej będzie wynosiła około 2500-2700 USD
  • precyzja wydruku – warstwa 0,025mm to coś, czego nie powstydziłyby się drukarki 10 czy 20 krotnie droższe
  • wygląd, nadający się do tego, aby drukarka stanęła bez problemu w eleganckim studiu designera czy architekta. Drukarka aż prosi się, żeby ją eksponować – zupełnie jakby ktoś inspirował się tym pomysłem :-)
  • koszt surowca do wydruku, który jak obiecują twórcy, ma wynosić około 129 USD / litr (czyli tylko 3-4 więcej niż typowy drut PLA/ABS)

Co do minusów, to zapewne jest nim niewielka przestrzeń robocza wynosząca tylko 12,5 x 12,5 x 17 cm. Biorąc jednak pod uwagę, że drukarki w technologii STL mają znacznie mniej ograniczeń geometrycznych, niż te pracujące w używając znanej z RepRapów technologii FDM, to dostępna przestrzeń powinna być wystarczająca do większości zastosowań. Pewnym utrudnieniem w pracy z Form 1 jest też to, że wydrukowane części wymagają pewnego postprocessingu poprzez zanurzenie w alkoholu po wydruku.

Jeśli Kickstarterowa inicjatywa zadziała (w ciągu 1 dnia zebrała 150% swojego celu!), a drukarka będzie funkcjonowała zgodnie z założeniami, to Form 1 ma szansę być pierwszą drukarką w tej klasie cenowej, przy której użytkownik będzie się mniej skupiał na procesie druku, a bardziej na tym, co ma być wydrukowane.

Myślę, że dzięki drukarkom Replicator 2 i Form 1 de facto zamknęła się luka między domowymi drukarkami za 1000-2000 USD, a profesjonalnymi za 10 000+ USD. I trzeba przyznać, że zamknęła się z klasą. Ale sądzę, że pod względem rozwoju drukarek 3d oznacza to nie tyle koniec drogi, co raczej fakt, że wjechaliśmy w końcu na autostradę.

 

W ostatnim wpisie na temat drukarek opartych o utwardzanie żywicy pisaliśmy o rosnącej popularności tego nowego sposobu na domowe drukowanie 3d.

W ten trend wpisuje się nowa drukarka B9Creator, która wystartowała kilka tygodni temu na Kickstarterze. Choć do końca okresu na Kickstarterze zostało jeszcze ponad 3 tygodnie to ta inicjatywa już zebrała 300% potrzebnych funduszy.

Czym więc jest B9Creator? Wykorzystując projektor ta drukarka selektywnie naświetla fotoutwardzalną żywicę i dzieki temu tworzy całą warstwę na raz. Sama konstrukcja, choć dość duża jest bardzo prosta (podobnie jak oprogramowanie sterujące). Ograniczona jasność rzutnika powoduje, że prędkość wydruku to około 20mm na godzinę. To niewiele, ale ważne jest, że wartość ta jest niezależna od powierzchni warstwy (innymi słowy czy drukujemy jeden obiekt czy wiele, zajmie to tyle samo czasu). Za to imponujące są parametry co do dokładności. Warstwa może mieć nawet 0,01mm wysokości, a pojedynczy pixel w płaszczyźnie X-Y może mieć wymiary 0,05×0,05mm. Czyżbyśmy żegnali się z widocznymi na wydrukach warstwami?

Tak czy inaczej po wysokości wymaganychna Kickstarterze wpłat można się spodziewać, że docelowo zestaw do złożenia drukarki będzie kosztował około 2400 USD. To cena dla wielu zaporowa, ale jestem pewien, że zaraz po starcie znajdą się fani, którzy zrobią podobną maszynę za połowę tej ceny. Mówiąc o kosztach, wygląda też na to, że kilogram żywicy kosztować będzie około 100USD co 3-6 krotnie przekracza koszt typowego filamentu.

Warto dodać, że projekt w momencie komercyjnego startu stanie się w pełni open-source. Być może to własnie to obok bardzo przejrzystego filmiku przyczyniło się do sukcesu tego projektu. No i zapewne pośrednio również do porażki projektu Juniora, który już raczej nie zbierze potrzebnych funduszy na swoją drukarkę closed source.

 
SLA

Wspominany już na łamach DesignFurtures projekt drukarki SLA Juniora Veloso doczekał się w końcu komercyjnej realizacji. Długi czas chodziły słuchy, że idea została zablokowana przez kwestie patentowe. Ale kilka dni temu na blogu projektu pojawiły się wpisy informujące, że można zamawiać zestawy do montażu poprzez serwis Indiegogo. Pełny zestaw kosztować ma aż 4000 USD i z powodu tej wysokiej ceny twórcy zdecydowali się na stworzenie również kilku tańszych zestawów/opcji o różnych stopniach kompletności. Warunkiem realizacji projektu jest zebranie przez crowdfounding w 2 miesiące 300 000 USD, ale patrząc po tym, że w ciągu 3 dni zebrano ponad 60 000 USD, to są na to spore szanse.

Jeśli sprawa wypali będzie to krok milowy w domowym druku 3d. Duzi komercyjni gracze będą musieli poważnie opuścić ceny swoich drukarek albo pogodzić się z utratą części rynku. Wszystko wskazuje też na to, że ta drukarka będzie nie tylko dokładniejsza od potomków RepRapa, ale najprawdopodobniej też szybsza. Jestem w stanie się założyć, że jeśli patenty ostatecznie nie staną na przeszkodzie, to w ciągu roku powstanie też popularna open-sourceowa wersja takiej drukarki. Mam już nawet dla niej nazwę: RepSLAp ;-)

© 2011 Suffusion theme by Sayontan Sinha