
Spójrzcie na ten wazonik. Niby normalny wydruk, ale…
… zaraz, zaraz – jak oni zrobili tą falującą wstęgę? Dodam, że drukowane to było na maszynie z jedną głowicą zmieniając jedynie kolor drutu (niemodyfikowany Ultimaker).
Okazuje się, że da się takie cudo zrobić za pomocą stworzonego przez Holendrów pluginu do popularnego slicera “Cura“. Ten kawałek kodu przerabia g-code tak, by dynamicznie zmieniała się tak wysokość warstwy, jak i pozycja osi Z w różnych punktach wydruku. Pojedyncza warstwa przestaje więc być płaszczyzną, a zaczyna być powierzchnią powyginaną zgodnie z życzeniem użytkownika.
Takie wyginanie ma swoje granice, np. trzeba uważać, żeby wydruk nie zderzył się z głowicą drukującą, która w końcu też ma swoją szerokość. Natomiast trudno odmówić temu podejściu pomysłowości i uroku.
I na pewno znajdzie się kilka kreatywnych, zapewne artystycznych, zastosowań dla “falującego Z”. A może i technicznie da się tego użyć, np. żeby minimalizować słabą odporność wydruków na rozwarstwienia.
Co dalej? Wychylne głowice o 5 stopniach swobody?
Zastanawiałem się kiedy ktoś coś takiego przetestuje.
Też wydaje mi się że następnym krokiem jest wychylna głowica – wtedy drukarki zaczną już przypominać automaty spawalnicze z linii produkcyjnych… Może jakaś adaptacja z głowicą ekstrudera wystarczy?
Swego czasu ktoś zamontował ekstruder na pełnym robocie przemyslowym. Nawet chyba taki do betonu był. Ale oczywiście koszt jest potworny czegoś takiego… No i software nie potrafi tego użyć. Myślę, że tańszą mechanikę wychylną dałoby się zrobić, ale szkopuł w sofcie.
ładnie to wygląda i daje nowe możliwości